I oto jest – Twój produkt gotowy na pokazanie światu! Jako młody przedsiębiorca masz wiele. Masz fantastyczny produkt bądź usługę, ale też mnóstwo energii, zapału i wiary w to, że Twój startup zmieni świat… Szkoda tylko, że tym, czego naprawdę potrzebujesz, są rozpoznawalność, świadomość marki, wiarygodność i dotarcie do potencjalnych odbiorców – klientów, mediów, inwestorów. Jak je pozyskać, biorąc pod uwagę fakt, że tym, czego nie masz, jest… budżet na marketing?
John Wanamaker, amerykański przedsiębiorca nazywany pionierem wysykozasięgowej reklamy, powiedział kiedyś zdanie, które na stałe zapisało się w podręcznikach do marketingu: „Połowa pieniędzy wydawanych na reklamę jest wyrzucana w błoto. Problem w tym, że nie wiem, która to połowa”. Cytat ten ma już ponad sto lat, a nie tylko nie stracił na aktualności. Z jednej strony pomiar efektywności wciąż pozostaje kwestią dyskusyjną – bo albo trudno ją zmierzyć (np. w kanałach offlinowych), albo nie wiadomo, który parametr tak naprawdę jest kluczowy. Z drugiej strony, potencjalnych kanałów dotarcia jest znacznie więcej. Dziś torcik zwany budżetem marketingowym krojony jest na jeszcze drobniejsze kawałki – ATL, BTL, social media, content marketing, public i media relations, social listening, influencer marketing, real time marketing, growth hacking, marketing automation, e-mail marketing… Od samych nazw może się zakręcić w głowie. Dodajmy do tego rosnący apetyt twórców najpopularniejszych platform – czytaj: spadające zasięgi organiczne oraz ciągłe zmiany w algorytmach – a także skromne budżety na promocję początkujących przedsiębiorców i wydawałoby się, że dziś bez milionów na koncie niemożliwym jest dotarcie do potencjalnych klientów. Parafrazując klasyka: nic bardziej mylnego!
Poznajmy się na monitoringu
Wypuszczając na rynek nowy produkt czy usługę masz pewne wyobrażenia na temat tego, kto jest Twoją grupą docelową. Rzeczywistość jednak pokazuje, że często jest ona zupełnie inna, niż wstępnie zakładałeś, przebywa w innych miejscach i oczekuje całkowicie innych rzeczy, niż myślałeś i nawet pierwsi klienci korzystają z Twojej usługi zupełnie inaczej, niż planowałeś (ach ten UX!). Z czasem uświadamiasz sobie, jak niewiele wiedziałeś o swoich odbiorcach. Co więc musisz zrobić? Poznać ich! Świadomość grupy docelowej i umiejętność wczucia się w potencjalnego klienta to pierwsza i jedna z najważniejszych rzeczy determinujących, czy uda Ci się dotrzeć do niego i zdobyć jego zaufanie. Na rynku dostępnych jest wiele narzędzi umożliwiających poznanie sieciowych zachowań odbiorców. Mowa przede wszystkim o narzędziach do monitoringu, dzięki którym:
- dowiesz się, co odbiorcy mówią o Tobie, Twojej marce, jak i samej usłudze;
- wyłapiesz sytuacje potencjalnie kryzysowe, zanim się rozwiną;
- dowiesz się, co internauci piszą o Twojej konkurencji – może dzięki temu dostrzeżesz błędy, które Ty także popełniasz i wyeliminujesz je szybciej;
- dowiesz się, jak ludzie korzystają z usług podobnych do Twojej – może się okazać, że zupełnie inaczej niż Ci się wydawało;
- poznasz miejsca, w których przebywają Twoi klienci oraz narzędzia, platformy i kanały komunikacji, z których korzystają;
- zidentyfikujesz miejsca, w których warto być, ale też reklamodawców… którym nie powinieneś płacić – serio, nie zawsze Facebook to najlepsza opcja; – jako pierwszy dowiesz się, gdy klienci będą poszukiwali usługi takiej, jak Twoja, a dzięki szybkiej reakcji pokażesz, że trzymasz rękę na pulsie i naprawdę się na tym znasz.
Co ważne, kontakt z klientem w sytuacji, gdy sam poszukuje usługi jak Twoja, nie tylko nie jest nachalny, ale wręcz pożądany – wszak wyciągasz rękę do klienta, który właśnie teraz i właśnie tego potrzebuje.
Frazy i frazesy
Na rynku dostępnych jest wiele narzędzi – płatnych i bezpłatnych. W tej pierwszej grupie najpopularniejsze to Brand24, SentiOne czy NapoleonCat. Każde z nich działa inaczej i monitoruje w różnych obszarach. Idealną sytuacją jest korzystanie z kilku, wzajemnie się uzupełniających, choć niestety to już się wiąże z niemałymi wydatkami. Na szczęście każda z tych platform daje możliwość testowania przez pewien czas całkowicie za darmo – to wystarczy, by wybrać jedno dla nas najlepsze. Warto przy tym pamiętać, że narzędzia do monitoringu dają możliwość monitorowania FRAZ, którymi mogą być dowolne wyrazy czy kombinacja wyrazów, a nie tylko nazwa firmy. Przykładowo JadeZabiore monitoruje sieć pod kątem takich fraz, jak „czy ktoś jedzie” i „czy ktoś mógłby zabrać”, dzięki czemu wyłapuje sytuacje, w których ktoś potrzebuje nadać pilną przesyłkę, a nie może liczyć na pomoc firmy kurierskiej czy poczty.
Oczywiście dostępnych jest także szereg narzędzi bezpłatnych, jak Google Alerts, Talkwalker Alerts czy Mention.net. Nie są one tak funkcjonalne jak wyżej wspomniane, ale na początek, aby poznać grupę docelową, wystarczą. Zastanów się więc, jakie pytania mogą zadawać ludzie, którzy szukają produktu czy usługi jak Twoja, zacznij monitorować sieć pod kątem fraz zbudowanych z tych pytań i gdy następnym razem ktoś spyta… bądź tam z gotową rekomendacją. Dzięki korzystaniu z monitoringu nie tylko lepiej poznasz swoich odbiorców, ale i miejsca, w których płatna kampania to pieniądze wyrzucone w błoto.
Zaufaj mi, jestem ekspertem
Powiedzieliśmy na początku, czego nie masz, a co masz w nadmiarze. Warto dodać, że tym, co także posiadasz, jest… Twoja wiedza. Bo jeśli oferujesz produkt czy usługę, to musisz być ekspertem – i to nie tylko od własnego produktu, ale też mającym wiedzę o rynku, który zamierzasz podbić. I jest to wiedza, która jest naprawdę cenna – w sposób wymierny. Skorzystaj z niej i dziel się! Content marketing, czyli marketing treści, to obecnie najbardziej dynamicznie rozwijająca się gałąź marketingu. Co ważne, doceniają ją nie tylko odbiorcy, ale również algorytmy Google czy facebookowy Edge Rank, organicznie wyżej pozycjonując tych, którzy swoimi treściami angażują społeczność. Marketing treści zwiększa rozpoznawalność marki, produktu czy usługi, ale także wiarygodność firmy, pokazując, że Twój produkt czy usługa jest dobra, a Twój zespół jest najlepszym teamem, który jest w stanie zrealizować daną usługę.
Już słyszę ten głos: „Ale ja nie piszę na tyle dobrze, by prowadzić blog. Robię błędy, nie znam interpunkcji, nie umiem…”. Zdradzę Ci sekret: pisanie, to umiejętność nabyta – nikt się z nią nie rodzi. Poza tym content marketing, to nie tylko blogi i teksty. Treścią może być słowo, obraz, wideo, audio, zdjęcie, grafika, animacja, infografika… Treścią w końcu możesz być… Ty. Ty też jesteś marką oraz nośnikiem komunikatu. Możesz więc pisać, nagrywać podcasty, prowadzić vloga, tworzyć infografiki, a nawet memy czy nieszablonowe filmy, które mogą stać się wiralami. Spójrz, jak to robią takie firmy, jak Dollar Shave Club, Blendtec bądź Poo-Pourri, czy z rodzimego podwórka – Brand24, Cupsell czy ostatnio Allegro. Każda z nich bardzo mocno wzięła do siebie zasadę „Wyróżnij się albo zgiń”… i sporo na tym skorzystała.
Wiedzą dzielić się możesz także bezpośrednio, występując podczas licznych wydarzeń organizowanych dla środowisk startupowych – jak Business Mixer czy Czwartki z Social Media – czy branżowych. Jeśli pokażesz, że Twój produkt czy usługa jest ciekawa, a Ty potrafisz w sposób interesujący o niej opowiadać, możesz liczyć na zaproszenia na kolejne spotkania oraz prośby o tzw. komentarz ekspercki. W ten sposób również budujesz markę, zwiększasz rozpoznawalność firmy i docierasz do potencjalnych klientów – i to niemal za darmo. Niemal, bo monetyzujesz swoją wiedzę, czas i umiejętność nieszablonowego myślenia. Często to wystarczy do tego, by zapoczątkować ruch oraz nabyć marketingowe doświadczenie, które przyda się, gdy z czasem pojawi się większy budżet na promocję.
