Z naszą ekspertką od mediów społecznościowych, Anną Zalewską, rozmawiamy o platformie LinkedIn, która w ujęciu globalnym to już ponad 645 mln zarejestrowanych użytkowników, z czego 2,5 mln w Polsce. Zdecydowanie warto przyjrzeć się bliżej temu kanałowi, bo może to być świetne źródło klientów. Tylko jak zacząć sprzedawać siebie i swoje usługi na LinkedIn?

Jakiego rodzaju komunikat jest właściwy dla kanału LinkedIn, czy np. oferta handlowa, powiadomienia o produkcie, powiadomienia o promocji?

Tak mogłoby się wydawać, ale to jednak jest źle widziane. To, że jest to platforma biznesowa, to nie oznacza, że wchodzimy tam po to, żeby nachalnie sprzedawać, przed tym też przestrzegam. Myślę, że każdy przynajmniej raz dostał ofertę, której nie zamawiał i by nie zamówił, bo go nie dotyczy. Chodzi mi o zupełnie nietrafione komunikaty, wysyłane w wiadomościach prywatnych w sekundę po tym, jak już kogoś zaakceptujemy do grona znajomych. Najwięcej zyskamy jeżeli będziemy dzielić się swoją wiedzą, budować wizerunek eksperta, pomagać. Jeżeli ktoś zada pytanie, a my znamy odpowiedź – możemy coś doradzić merytorycznie, róbmy to. Na pewno to nie jest miejsce na wstawianie postów w stylu “oferujemy”. To już nie działa, ludzie są już na to bardzo uodpornieni, to nie jest przestrzeń na reklamę.

Na LinkedInie sprzedajemy w mniej bezpośredni sposób – swoją wiedzą. Tak budujemy zaufanie do nas.

Jeżeli będziemy aktywni w dyskusjach, to ludzie zaczną nas rozpoznawać. Na LinkedInie jest bardzo ważne to, że działamy pod własnym imieniem i nazwiskiem, nie pod pseudonimem. W ten sposób budujemy swój wizerunek i być może za miesiąc, a może za rok, ktoś sobie o nas przypomni, bo np. jest taka użytkowniczka, która zawsze wypowiada się o content marketingu, a ja teraz potrzebuję takich usług, napiszę do niej – może mi coś doradzi. To raczej w ten sposób powinno działać sprzedażowo, odradzam wchodzenie na LinkedIna, żeby wysyłać setki wiadomości z ofertą sprzedażową.

A jeżeli na LinkedInie ma się profil firmowy, nie jako osoba prywatna, to w jaki sposób należy rozwijać treści na tym kanale?

Jeżeli prowadzimy profil firmowy na LinkedInie, to przede wszystkim powinniśmy wiedzieć, co potencjalnie może naszych odbiorców interesować. Powinniśmy się zastanowić, co my możemy im dać. Jeżeli moich odbiorów interesuje coś, co nie ma związku z moim biznesem, to nie będzie to korzyścią, że będę przygotowywać dla nich posty np. o fitnessie, mimo że jestem agentką marketingową, bo wszystkich interesuje fitness. Nie tędy droga. Podam przykład jak my to robimy. Aby zachować taką solidną aktywność, dzielimy się ciekawostkami z branży. Warto obserwować, co się dzieje na świecie w branży i być tym kanałem, który dostarcza tego typu informacje. Dzielimy się też poradami, tym, co się dzieje u nas w firmie, także w kwestii rekrutacji, rozbudowy zespołu, bo to też jest miejsce na to, by promować siebie jako pracodawcę. Trudno o jedną złotą poradę, bo jeśli naszych użytkowników coś nie będzie interesowało, to nie ma sensu w to brnąć.

Uważam, że każdy kto zaczyna, powinien pogodzić się z tym, że będzie przechodził fazę testowania.

Należy dodawać różnego rodzaju posty i sprawdzać, czy jest efekt, czy ludzie to lubią, obserwują, czy mamy więcej obserwujących, czy nie. My już wypracowaliśmy sobie ten złoty środek, ale trwało to naprawdę długo i różne rzeczy testowaliśmy, więc to nie jest tak, że mieliśmy nagle jakieś olśnienie.

Jak często warto publikować posty na firmowej stronie LinkedIn?

Z jednej strony spotkałam się z podejściem, że nie powinno się publikować zbyt często, bo będziemy zasypywać użytkowników. Na przykład na Facebooku mamy ucinane zasięgi, więc to nie jest tak, że jak opublikujemy jeden post po drugim, to zaraz wszyscy użytkownicy u siebie te 2 posty zobaczą. Być może jedni zobaczą wieczorem, a inni za 2 dni, bo tak też bywa. Jeżeli chodzi o LinkedIna – tam też obserwuję pewne opóźnienie w wyświetlaniu się postów. Czasami jest to 1 dzień opóźnienia, więc też bym się nie obawiała tego, że jak zrobię 2 posty dziennie, to już wszyscy będą mnie mieli dosyć. Ten zasięg jest też zależny od tego, czy jako użytkownicy jesteśmy aktywni na stronie danej firmy. Ja publikowałabym częściej, właśnie w obawie o ucięte zasięgi. My publikujemy 2 razy dziennie: rano i w drugiej połowie dnia, ale to też jest kwestia przetestowania, co będzie u nas najlepiej działało. Nie ma też co sztucznie pompować tych postów. Bo jeżeli nie mamy pomysłów na 2 posty dziennie, to nie ma sensu tego robić. Ale takie minimum – 1 post dziennie – to od tego bym zaczęła, jeżeli chcemy zbudować zasięg. Słyszałam też o takich strategiach, jak publikowanie 2 razy w tygodniu, bo nie ma co męczyć użytkowników, ale nie zgadzam się z tym zupełnie, z tego względu, że ci użytkownicy i tak nie zobaczą tych postów w chwili, kiedy ja je publikuję, tylko właśnie z dużym opóźnieniem, albo wcale. Radzę publikować częściej, żeby mieć pewność, że przynajmniej niektóre moje posty docierają do użytkowników.

Co się liczy dla odbiorcy najbardziej? Jeżeli ktoś nas śledzi przede wszystkim przez Internet, to co bardziej docenia? Pomysłowość wpisów, zdjęcia, ciekawy produkt?

Myślę, że wartość dodana. Wspominałam, żeby nie pisać sprzedażowo, chociaż też trzeba uważać, żeby nie popłynąć za bardzo i żeby nie było tak, żeby ktoś z naszych postów dojdzie do wniosku, że zajmujemy się czymś innym, niż naprawdę się zajmujemy. Trzeba uważać na taki styl, ale nie ma tutaj złotego środka, nie ma na to jednej porady. To jest kwestia ciężkiej pracy, żeby poznać swoich użytkowników, żeby ich wyczuć, sprawdzić, które posty najlepiej się share’ują czy które mają najwięcej like’ów. Istotna jest chęć, żeby dawać. Nie dostaniemy nic, zanim czegoś nie damy. Tym, co dajemy, może być np. nasza wiedza, czyli zachęcam do dzielenia się swoim doświadczeniem, tym, jak do czegoś doszliśmy, jakie błędy popełniliśmy i w jaki sposób można takich błędów uniknąć.

Zdecydowanie zalecam kierunek wartości dodanej, czegoś, co użytkownicy wezmą też dla siebie, a nie promowania siebie w bezpośredni sposób. Jeżeli chodzi o aspekt graficzny – to jest oczywiste, to jest ponad marketingiem, zdjęcia i forma graficzna zawsze będą przyciągać nasz wzrok. Na to również warto zwrócić uwagę. To kwestia dopracowania, na co użytkownicy będą zwracać uwagę. Czy lepiej będzie działać jakieś zdjęcie ze Stocka, które każdy już widział wiele razy, czy może jakaś plansza z naszym logotypem, którą każdy rozpoznaje, że to jest nasz post, jakaś ciekawostka. Działać może też jakieś kontrowersyjne zdjęcie. To trzeba przetestować, ale aspekt graficzny jest na pewno bardzo ważny, niezależnie od tego, czy to jest LinkedIn, Facebook, czy Instagram.

Czy dostrzega Pani w ostatnim czasie jakieś nowe aplikacje, które zaczynają cieszyć się powodzeniem i są używane do celów biznesowych?

Do celów biznesowych nie, ale na pewno popularny jest Tik Tok. Ja z niego nie korzystam i nie będę się na jego temat wypowiadać, bo nie mam tam konta. Ale mam poczucie, że może skończyć tak samo jak Snapchat, który został “zjedzony” przez Instagrama. Trudno jest na razie cokolwiek oceniać, ale warto wiedzieć, że taka platforma jest i wiele firm z niej korzysta z powodzeniem. Działa tam przede wszystkim młodsza grupa wiekowa. Jeśli chcemy trafiać do młodzieży, to warto się Tik Tokiem zainteresować.

A YouTube? Czy warto iść także w tym kierunku jako kanał do promocji?

Przyznam, że nie jestem ekspertką od YouTube’a, ale to, co mogę powiedzieć, to na pewno to, że sama dostrzegam duży potencjał w YouTube i chcę rozwijać nasz kanał – też się tego uczę cały czas. Jako użytkownik widzę, że to jest potrzebne. Nie mamy za bardzo czasu, żeby czytać. Sama osobiście mam takie podejście, że po spędzeniu 8 godzin przed komputerem, jak wrócę do domu, mimo że chciałabym poczytać jakieś blogi, to szkoda mi oczu. A YouTube czy podcasty, to są takie kanały marketingowe, gdzie użytkownik może być zaangażowany, podczas robienia innych rzeczy. Docieramy do tych, którzy dojeżdżają długo do pracy i mogą posłuchać, co mamy do powiedzenia, bądź do osób, które mają jakieś zajęcia domowe, albo idą sobie pobiegać. Wierzę w ten kanał i też chcę go rozwijać.


A jeżeli szukacie informacji jak skutecznie poprawić widoczość strony internetowej i od czego zacząć pracę nad seo, zajrzyjcie na poprzedni artykuł, stworzony we współpracy z Anną Zalewską. Skuteczny marketing internetowy – jak się pozycjonować?


Anna Zalewska, widoczni.com

Anna Zalewska zajmuje się marketingiem w agencji Widoczni. Zaczynała jako copywriterka, wspierała dział pozycjonowania stron, prowadziła kampanie Google AdWords (teraz Google Ads), reklamę na Facebooku. Obecnie zajmuje się głównie content marketingiem i jest mentorem startupów AIP.